Moim pierwszym celem była pewna kryjówka psów. Jest tam pewna wielka sfora w której nie kiedyś byłam. Był to wielki luksusowy hotel jednak został opuszczony przez ludzi. Był bardzo poniszczony jednak jako hotel miał dla psów pełno mieszkań. Gdy znalazłam się w bramie hotelu "Grzybobranie" (wiem ci ludzie wymyślają okropne nazwy .Teraz nazwa zamazana farbą a napis namalowany "Sfora Nieśmiertelności") bądż Sfora Nieśmiertelności wstrzymałam powietrze. Poczułam się jakby peleryna zaczęła mi obciążać a kaptur zasłaniać wszelki widok. Powoli weszłam przez bramę i ruszyłam opustoszałym pełnym chwastów roślin. Psy próbowały to wszystko doprowadzić do ładu jednak nie łatwo kiedy pełno ludzi. Można było jedynie nocą ale teraz najwyraźniej wszyscy byli w środku skąd docierała muzyka a cienie psów tańczyły na ścianach za oknami.
Z trudem przemierzyłam żwirową nie równą drogę i teraz kroczyłam po zimnych i zniszczonych schodkach. Naciągnęłam mocniej kaptur i zapukałam do drzwi. Nie musiałam czekać bo drzwi otworzył mi wysoki golden retriver. Z tyłu nadal brzmiała muzyka a ja czułam jak ciarki mnie przechodzą.
- Kim jesteś? - spytał. Bez słowa weszłam jednak pod kapturem kryłam cień uśmiechu. Muzyka nadal grała najwyraźniej nie zważając na przyjście kogoś nowego. Jedynie kilka psów zwróciło twarz ku mnie. Gdy chwyciłam za kaptur czułam że łapa mi drży jednak starałam nie okazywać tego po sobie. Gdy zdjęłam go w końcu muzyka jakby nagle ucichła. Wszystkie pyski zwracały się ku mnie. Widać było na nich wielce zdumienie u bardzo nielicznych złość.
-Witam - powiedziałam spokojnie jednak zdawało mi się że cała drżę. Uniosłam łapę i rozpostarłam ją jakbym chciała wszystkich objąć - Miło was wszystkich widzieć kolejny raz!
Były słyszalne szepty takie jak: "Crying?" "A ona nie umarła?" "Przecież mówiła że nigdy nie wróci!" "Przecież to nie może być Fall!".
Zanim zdołałam coś jeszcze powiedzieć z tłumu wyłonił się doberman.
- Crying Fall Alpho! - zagrzmiał - Co cię tu sprowadza?
- Zwyczajna gościnność - odparłam spokojnie i zdjęłam pelerynę wkładając ją na wieszak.
- Czyżby? - powiedział przypatrując mi się uważnie.
- Tak Alsterze - uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do niego.
- Tak więc zapewne nie zostaniesz z nami dłużej? - usłyszałam cichy szept nie dostrzegalny w fali innych szeptów. Jednak wiedziałam kto to mówi. Ciarki mnie przeszły. James (nie ten z sfory ;3) .
- Balanga w ruchu! - krzyknął ktoś. Zwróciłam wzrok w stronę dźwięku i ujrzałam DJ który grzebał coś w jakimś sprzęcie i muzyka ruszyła.
Powoli przedarłam się przez tłum. Gdy byłam już przy końcu Wielkiego Holu ujrzałam Malę i Jamesa. Zgrzytnęłam zębami by powstrzymać się od komentarza. Nagle poczułam czyjeś ramie na moim karku.
- Fally! - zawołał Athen mój kochany braciszek.
-Athi! - krzyknęłam uradowana mimo smutku.
- Chodź, pamiętasz swój pokój? - spytał wesoło i ruszył po schodach. Gdy dotarliśmy do drugiego piętra skręciliśmy do korytarza a potem do jednego z pokoi. Był on nie za duży ale i nie za mały. W rogu stało łóżko (miało służyć dla człowieka no ale już ich nie ma) nadal nie pościelone a na nim porozrzucane różne rzeczy, W drugim rogu stała szafa w której trzymałam przedmioty. Na ścianach wisiały zdjęcia.
- Zostaniesz tu na dłużej? - spytał z nadzieją Athen.
- Niestety nie mogę ..- powiedziałam cicho - Mieszkam w sforze ...
Przez chwile przez głowę przeleciał mi obraz Despera.
Pies spuścił głowę.
- Przykro mi .. Może kiedyś znowu tu przyjdę - starałam się go pocieszyć.
- Jasne - rzekł lekko udobruchany i wyszedł za pewne na imprezę.
Westchnęłam i położyłam się na łóżku.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz